niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 13

~ ROZDZIAŁ XIII ~

 Zanieśliśmy zakupy do mojego mieszkania a później poszliśmy do Skateparku. Szło mi coraz lepiej, ale i tak co chwilę się przewracałam. Próbowałam utrzymać równowagę ale nic z tego. Chwiałam się cały czas na boki
- Staraj się utrzymać równowagę
- A co ja robię?!!
- Kiwasz się jak pingwin- wybuchnął śmiechem
- Wcale nie !
- Wcale tak !  
- Nie!
- No dobra, dobrze sobie radzisz, jest coraz lepiej
- A widzisz? Jeszcze kilka lekcji i będę lepsza od ciebie. Zobaczysz!
- Zobaczymy, a teraz chodź na rampę
- COOO?!!! Nie ma mowy, jak ja ledwo na prostym daję sobie radę
- Będę cię trzymał. Spróbujesz. Jeden raz, proszę
- Dobra, ale masz mnie trzymać!
Poszliśmy na rampę i to taką małą dla dzieci. Trzymał mnie za rękę i udało mi się zjechać. Cieszyłam się jak małe dziecko. Jeszcze chwilę poćwiczyliśmy i udaliśmy się do mnie
- To co robimy ?
- Nie wiem, zgłodniałam trochę, może coś upichcimy ?
- Może być
- Ale ja nie umiem gotować. Może kanapki?
- Oj kanapki, dawaj mąkę, zrobimy naleśniki
- A umiesz?
- Nie, ale coś wymyślimy
Zaśmiałam się i  wyjęłam mąkę z szafki i inne potrzebne rzeczy. Próbowaliśmy coś ugotowac ale nic z tego nie wychodziło. Kuchnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado.
- Dajmy sobie spokój, zamówmy coś 
- Nie! Mam pomysł
Popatrzył na mnie usmiechając się chytrze. Po chwili byłam cała w mące.
- Wariat!!
- Tak jak ty! - smiał się. Nie czekając na nic wzięłam garść białego proszku i dmuchnęłam na niego. I tak rozpoczęła się nasza mączna bitwa.
- A nie mówiłem że coś wymyślę?- mówil strzepując z siebie biały proszek
- Takiego pomysłu to się po tobie nie spodziewałam 
- A widzisz? Nic to ja się będę zbierał
- Niby dokąd? Nie ma mowy, samo to się nie posprząta
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Idę po mopa i będziesz mył podłogę      




***

 Przypatrywałem się jak Mario trenuje boks. Ciągle myślałem o tej nieszczęsnej nocy spędzonej z Caro. Bałem się najbardziej tego jakie mogą byś konsekwencje naszej zabawy. A co jeśli Caroline zajdzie w ciążę? To mój koniec. Rozstałem się z nią a teraz mamy mieć dziecko ? A Majka? Jak się dowie co zrobiłem to nie będzie chciała mnie znać.
- O czym myślisz?- zapytał Mario siadając obok mnie
- A jak myślisz?
- Za bardzo panikujesz
- Ja panikuję? A jak mam nie panikować, skoro za 9 miesięcy mogę zostać ojcem? Muszę z nią pogadać. Muszę.
Wstałem i poszedłem do samochodu. Wsiadłem i postanowiłem zadzwonić do byłej dziewczyny
- Cześć Caro, musimy się spotkać
- Stało się coś?
- Jeszcze nie wiem. Za poł godziny w restauracji na rogu. Czekam   
Dojechałem do restauracji w której się umówiliśmy. Zamówiłem wodę i czekałem na Caro. Po kilku minutach się pojawiła.
- Możesz mi powiedzieć po co mnie tu ściągnąłeś?
- Chodzi o naszą wspólną noc
- A co z nią nie tak?
-  Wiesz, że się nie zabezpieczyliśmy?
- No wiem i co z tego ?
- Co z tego? Bierzesz jakieś środki antykoncepcyjne ?
- Nie
- Jak to nie ?
- No normalnie, a co nie cieszy cię wizja ojcostwa?
- Przestań, żartować to nie jest śmieszne
- A ciebie to martwi to że możesz zostać ojcem czy to że Majka cię znienawidzi?
- Nie znienawidzi bo się nie dowie
- Jesteś pewny?
- Sugerujesz coś?
- Może przypadkowo się dowiedzieć
- Nic jej nie powiesz! Nie masz prawa!!
- Zabronisz mi ? Przez nią cię straciłam i teraz ona może cierpieć tak jak ja! Jeszcze zobaczy że ze mną się nie zadziera!
Wykrzyczała na całą restaurację wzbudzając ciekawość w gościach i wyszła. Siedziałem jak wryty aż sam w końcu wyszedłem i pojechałem na stadion.Może tam coś wymyślę. Nie mogłem uwierzyć w to że Caro zamierza wyjawić Majce prawdę.

***

Właśnie kończyliśmy sprzątanie mieszkania po tym jak zrobiliśmy tu niezły bałagan. 
- To już chyba wszystko. Będę leciał bo trochę się spieszę
- Dzięki za pomoc, a dokąd się tak spieszysz?
- Obiecałem że wpadnę do koleżanki dzisiaj
- Koleżanki?
- No tak, chyba nie masz nic przeciwko?
- JA? Skąd. Leć
- Czekaj, czekaj, ty jesteś zazdrosna?
- Chciałbyś. Miałabym być zazdrosna i to o ciebie?
- Nie udawaj. Widzę że nie jesteś zadowolona
- Nie udaję. Spotykasz się z kim chcesz i mi nic do tego  
- Ehe, chodź tu do mnie
Podszedł do mnie i objął. Dziwnie się poczułam ale podobało mi się to. Przy nim czułam się ... sobą. Nie musiałam udawać, kłamać. Nie pytał o nic. O moją przeszłość. Nie obchodziło go to wcale. Może miał rację że jestem trochę zazdrosna ale nie tak jak dziewczyna o chłopaka, lecz jak o najlepszego przyjaciela. Chyba. Staliśmy tak przed wejściem do mieszkania. Patrzył mi w oczy nic nie mówiąc tylko szczerzył te swoje ząbki. Nie ukrywam, że mam słabość do jego uroczego uśmiechu i dołeczków na policzkach. Gdy się uśmiecha tak słodko wygląda. 
- Nie mam dziewczyny
- Po co mi to mówisz?
- Chcę żebyś wiedziała
- Ale dla mnie to nie ma żadnego znaczenia czy ją masz czy nie
- Dla mnie ma i to duże. Lubię cię. Bardzo i ....
- I na tym zakończmy.- powiedziałam i uwolniłam sie z jego uścisku. Stanęłam kilka kroków dalej, a on patrzył nadal na mnie unosząc kąciki swoich ust tworzących delikatny uśmieszek
- Może ty chcesz to tak zakończyć, ale ja nie- podszedł ponownie do mnie, pochylił się i pocałował w policzek- Do zobaczenia- pożegnał się i z zadowoleniem i pełną satysfakcją opuścił moje mieszkanko. 
Zaśmiałam sie pod nosem i udałam się do kuchni, aby się czegoś napic. Postawiłam szklankę na kuchennym blacie i skierowałam sie do lodówki po zimny sok pomarańczowy. Zamachnełam się i strąciłam szklankę. Spadając na posadzke rozbiła się na kilka części. Przykucłam  aby wyzbierać szkło i moją uwagę skupiłam na niewielkim kawałku w kształcie rombu o ostrych krawedziach. Wzięłam go do dłoni i obracałam w palcach przyglądając mu sie z wielkim zaciekawieniem. Przyłożyłam do skóry delikatnie przyciskając i sunąc. Pojawiło się tylko zaczerwienie. Nie wystarczało mi to. Zrobiłam jedno cięcie, potem drugie i kolejne....  


***

Taki nudny wydaje mi sie ten rozdział... sama nie wiem...ocencie...
Dziękuje Wam za to że czytacie te moje bzdury i komentujecie...dziękuję bardzo...
Jak dla mnie to opowiadanie jest bezsensowne...
***
jak bardzo się cieszę że BVB wczoraj wygrała...szkoda mi Marcela...na pewno
bolało...no i nie wykorzystanych okazji Marco... i jeszcze wygrana Legii i to 
w doliczonym czasie..YEAH!!
Pozdrawiam Was serdecznie i Wesołych Świąt <3
Pyśka

ps. jak już jesteś zostaw komentarz... DZIĘKI <33                         

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 12

~ ROZDZIAŁ XII ~

Nie sądziłam że jazda na desce może sprawiać tyle frajdy. Mimo że się trochę potłukłam, ale to tylko dlatego że chciałam pokazać jaka to jestem zdolna. Myślałam że już potrafię sama jeździć, ale jak się okazało nie mam o tym zielonego pojęcia.
- Ja mam na dzisiaj dość
- Na dzisiaj? Czyli mam rozumieć że to nie było ostatnie spotkanie?
- No wiesz, mi się wydaje że taki kurs to wymaga kilku lekcji, nie?
- Wymaga i to sporo
- No widzisz. Dzięki za udane popołudnie. Będę się zbierać
- Zaczekaj, odprowadzę cię, późno się zrobiło     
Spojrzał na mnie uśmiechając się, wziął deskę i ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania rozmawiając ze sobą
- To już tutaj
- Nic, trzeba się pożegnać. Miło spędza się z tobą czas
- Wzajemnie, do zobaczenia- powiedziałam i udałam się w stronę bloku. Idąc spojrzałam za siebie i zobaczyłam stojącego go nadal w tym samym miejscu gdzie się pożegnalismy. Pomachałam do niego i znikłam za drzwiami budynku...


***


  I znowu zostałem sam. Mario gdzieś baluje w najlepsze a ja oglądam mecz leżąc na kanapie. Ale oczywiście moje leniuchowanie musiał ktoś przerwać. Pofatygowałem się aby otworzyć drzwi i ujrzałem...Caroline
- Cześć. Możemy chwilę porozmawiać?
- Tak, wejdź
Zaprosiłem ją do środka, bo przecież nie będziemy rozmawiać w progu drzwi. Usiedliśmy na kanapie
- Przyszłam się pożegnać i oddać klucze do mieszkania
- Przecież zostawiłem ci je i jak to pożegnać?
- Dostałam propozycję występowania w Stanach z tamtejszą formacją i wyjeżdżam, a mieszkanie jest twoje, zawsze było
- To w takim razie gratuluję. A co tam u ciebie?
- W porządku, a u ciebie?
- Mogłoby być lepiej
- Coś sie dzieje?
- Nie, nic takiego
- Znam cię, chodzi o Majkę prawda?
- Tak, niestety tak
- Jesteście razem?
- Nie i nie zapowiada się abyśmy byli kiedyś. Przepraszam cię ale nie mam ochoty o tym rozmawiać zwłaszcza z tobą
- Nic się nie dzieje, dziwna stytuacja fakt. To ja już idę
Wstała kierując sie do wyjścia, ale ja jej to uniemożliwiłem zatrzymując ją. Nie wiem co sie ze mną dzieje. Przyciągnąłem ją do siebie obejmując i pocałowałem ją. Boże! Pocałowałem ją! Ale po co? Mam taki mętlik w głowie że nie wiem co robię...Staliśmy całując się i nie myślać o tym co było czy będzie. Dla nas obojga liczyła sie ta chwila. Po krótkim czasie wylądowaliśmy w łóżku. Ale jeszcze wtedy nie wiedziałem jakie będą tego konsekwencje...


***

Zmywałam naczynia słuchając mojej ulubionej muzyki i podśpiewując sobie pod nosem, gdy ktoś przysłał mi sms'a.

Cześć. Kurs nauki na desce wymaga systematyczności jak zapewne już wiesz, więc pora na kolejną lekcję :D co ty na to ? Cody

Po przeczytaniu wiadomości poczatkowo chciałam odmówić, gdyż czułam się z tym trochę źle. Miałam wrażenie że to nieuczciwe w stosunku do Marco. Ale z drugiej strony przecież nic nas nie łączy. Niby. Po chwili rozważań odpisałam

Jestem za, a kiedy? Bo na razie  to ja się wybieram na zakupy, gdyż w mojej lodówce zostały tylko oliwki ;D

Po chwili odpisał

To już zalezy od ciebie. A może ci pomogę? Chyba nie zamierzasz sama dźwigać zakupów. Będę za 15 minut. Zgoda?

Zaskoczył mnie trochę. Nie powiem. Nie znam go, ale sprawia wrażenie takiego obojetnego, myślącego wyłącznie o sobie i łamacza kobiecych serc. Niby nie mam nic przeciwko, może być zabawnie

Jeśli chcesz, nie ma sprawy. Czekam ;*

Już nic nie odpisał. Poszłam w końcu założyć normalne ubranie a nie piżamę, chociaż w niej czułam się najwygodniej. Ubrałam zwykłe szorty, bluzkę i jak zawsze bransoletki. Zabrałam ze sobą portfel i telefon i wyszłam z mieszkania. Pod blokiem czekal już Cody.
- Hej, długo czekasz?
- Nie, dopiero przyszedłem. To co idziemy ?
- Pewnie
Uśmiechnęłam się do chłopaka i udaliśmy się do pobliskiego supermarketu. I kto by pomyślal że podczas zakupów żywności będę się tak świetnie bawić. Ale to wszystko dzięki niemu. Nikt nigdy nie potrafił mnie tak rozbawić że ze śmiechu bolał mnie brzuch.
- To co jeszcze bierzemy?
- Nie wiem, czego potrzebujesz?
- A ja wiem? Cos do jedzenia
- Wszystko co masz w wózku jest do jedzenia
- Ale samej mąki nie zjem, nie?
- Wiesz, jak bys była bardzo ale to bardzo głodna to może..
- To co wpadniesz dzisiaj do mnie i zjemy mąkę?
Oboje wybuchlismy śmiechem na cały sklep, a wszyscy klienci i pracownicy patrzyli na nas jakbysmy uciekli ze szpitala psychiatrycznego. 
- To jest jakaś propozycja?
- Może..
- O tej mące to mówiłaś na poważnie?
- Nie no co ty! Ale możemy coś z niej zrobić
- Umiesz gotowac?
- Nie a ty?
- Też nie
- To będzie wesoło
Uśmiechnęłam sie do chłopaka i poszliśmy do kasy zapłacić za zakupy. Wracając do domu jak zwykle wygłupialismy się i śmialismy na całą ulicę.       
 
  ***

Obudziłem sie i ujrzałem Caro układającą włosy. Usiadłem na łózku nic nie mówiąc
- Idę już
- Nie zostaniesz jeszcze?
- Nie to nie jest dobry pomysł. Nie chcę natknąć się na Mario
- Nie grozi ci to. Pewnie śpi jak zawsze o tej porze
- Nie ważne, idę. Pa
- Zaczekaj, spotkamy sie jeszcze przed twoim odjazdem?
- Chcesz tego Marco?
- Bardzo
Uśmiechnęła się i wyszła nic już nie mówiąc. Ubrałem spodnie i wyszedłem z pokoju. Nalewałem sok do szklanki gdy usłyszałem otwierające się drzwi. Myślałem że Caro czegoś zapomniała, ale to był Goetze
- To ty nie śpisz? Gdzie byłeś tak wcześnie?
- Byłem pobiegać i kupiłem bułki. Wracając miałem dziwne wrażenie że widziałem Caro wychodzącą z bloku
- To dobrze widziałeś
- Czego chciala? I dlaczego tak wcześnie przyszła
- Nie przyszła wcześnie, przyszła wczoraj wieczorem
- Marco, ty nie chcesz mi chyba powiedzieć ze wy... razem..
- Tak
- Reus, pojebało cię do końca!!?
- A tobie co?
- Przespałeś się ze swoją byłą?! Już całkiem ci na mózg padło?!
- Nic takiego się nie stało. Jeden wyskok i tyle
- Nic się nie stało? Reus! Chcesz zdobyc Majke a tu...
- Nie mam szans u niej,rozumiesz?! Może pora odpuścić
- Ty nie mówisz powaznie?
- Nie wiem Mario, nie wiem. Potrzebuję chwilę zastanowienia
Siedziałem wpatrując się w podłogę, gdy dotarło do mnie coś ważnego z ubiegłej nocy
- O kurwa!
- Co?!
- Jakim ja jestem idiotą!
- Powiesz w końcu o co chodzi?
- Przespałem się z Caro i pod wpływem emocji zapomniałem że powninnismy się .. no wiesz..zabezpieczyć
- Żartujesz?
- A czy wyglądam jakbym żartował?!!
- Jesteś małym dzieckiem, ze trzeba ci tłumaczyć, że podczas takiej zabawy trzeba uważać?! I co teraz?!
- Nie wiem
- A Caro nie bierze jakiś pigułek, czy coś w tym stylu?
- A skąd ja to mam wiedzieć?
- Byłeś z nią, to nie wiesz?
- Nie
Dotarło do mnie co sie wydarzyło. Bałem się najgorszego. A co jeśli Caro zajdzie w ciążę? Przecież ja nie nadaję się na ojca, nie jesteśmy razem, a Majka. Przecież ona mi tego nie wybaczy. Nigdy...


***

I co Wy na to? Podoba się, czy nie? Liczę że nie zwiodłam nikogo...
Znowu zaczyna się coś dziać... pod ostatnim rozdziałem zauważyłam, że
troche wkurza Was Majka, jej zachowanie... nie miejcie mi za złe,ale nie chcę
aby głowna bohaterka była takim ideałem...chyba się nie gniewacie?
jutro mecz...nie mogę się doczekać..*.*liczę na wygraną <33
chciałabym Wam jeszcze polecić jednego bloga  http://opowiadanieoborussidortmund.blogspot.com/
zajrzycie, bo na prawdę warto ;D
nie przynudzam już....pozdrawiam Was ;**
Pyśka <33

ps. jak już jestes zostaw komentarz..DZIĘKI <33                  
       

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 11

~ ROZDZIAŁ XI ~

...Dlaczego sama siebie okłamuję? Staram się sobie wmówić że on nic dla mnie nie znaczy, że jest TYLKO  przyjacielem. Ale tak nie jest. Jest kimś więcej. Już wtedy gdy wpadłam na niego przed szkołą to poczułam tzw motyle w brzuchu. Mogłabym wpatrywać się w te jego bajeczne oczy i uroczy uśmiech. Coś do niego czuję. Nie wiem czy kocham, ale czuję.
- Wszystko gra?
- Chyba tak, sama nie wiem
- Nie powinienem był. Wiem. Nieodpowiedni moment. Przepraszam
- Nie przepraszaj. Nie zrobiłeś nic złego. To ja wybiegłam jak wariatka. Zaskoczyłeś mnie, myślałam że to co było niedawno między nami to tylko dla przyjemności...
- Nie mów tak. To co było, było naprawdę... Zależy mi na tobie, bardzo...jest wogóle cieć szansy na to abyśmy...ja i ty...
- Proszę, nie stawiaj mnie teraz w takiej sytuacji, przed takim wyborem...
- Racja, zbyt wiele sobie wyobrażałem
Zakończył i chciał już iść, gdy...złapałam go za dłoń.
- Zaczekaj
- Coś się stało?
- Zamierzasz wyjść w mokrej koszulce?- zapytałam uśmiechając się   
- Wyschnie
- No na pewno, jeszcze się przeziębisz i będę miała cię na sumieniu
- Martwisz się o moje zdrowie?
- A żebyś wiedział, że tak!
- To co proponujesz?   
- Nie wiem, może zostaniesz dopóki koszula ci nie wyschnie a raczej prędko to nie nadejdzie to pewnie zostaniesz na noc i..
- I ?
- I będziesz spał na kanapie! A ty myślałeś że co ?
- Nie wnikajmy w to co ja myślałem
- Świnia
- Ej!
- Co eejj?
- To nie moja wina że przy tobie ciężko jest nad sobą zapanować i nad swoimi pragnieniami...
- Reus nie kończ, chodź lepiej na kolację- usiadłam przy stole biorąc kanapke na swój talerz a ten przysiadł się do mnie
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Cieszę się że znowu się uśmiechasz, jesteś taka jak wtedy gdy cię pierwszy raz spotkałem
- Widzisz ile jedna osoba zmienia w zyciu drugiej osoby. Ile ty zmieniłeś w moim
- Chcę jeszcze dokonać większych zmian
- Serio, jakich?
- Chcę abyś skończyła z nałogiem, chcę abyś odcięła się od przeszłości, raz na zawsze
- Zrobię wszystko by przestać brać, ale od przeszłości nie ucieknę, nigdy
- Jesteś tego pewna?
- Tak, zbyt wiele popełniłam błędów, których nie da się już naprawić
- Powiesz mi kiedyś co się wydarzyło w twoim życiu?
- Może kiedyś
- Wiesz, że jeśli będziesz chciała pogadać to ja...
- Marco, wiem. Jesteś przy mnie i mnie wysłuchasz. Dziękuję. A teraz jedz bo już połowa warzyw zsunęła ci się z kanapki- odparłam i zaczęłam się śmiać

   
     ***

 Wczorajszy wieczór był idealny. Wspólna kolacja, rozmowa i oglądanie telewizji do późnej pory. Zasnęła wtulona we mnie. Nie budziłem jej. Chciałem aby obudziła się obok mnie. Aby wiedziała że jestem. Śpiąc wygląda na taką delikatną i bezbronną dziewczynę. 
- Mmm.. dlaczego mnie nie obudziłeś? Już późno...
- Bo tak słodko spałaś
- Przestań się nabijać
- Ja się nie nabijam
- Taa, jasne, i ja mam ci wierzyć? Chodź zjemy śniadanie 
Udaliśmy się do kuchni. Zjedliśmy śniadanie przyrządzone przez nas oboje. Przez ten czas prawie nic do mnie nie mówiła. Starała się nie nawiązać ze mną żadnego kontaktu.
- Powiesz mi co się dzieje ?
- Nic
- A poza tym nic?
- Reus do cholery !! Co się czepiasz?!!
- Przestań na mnie krzyczeć! Martwię się, co w tym dziwnego?
- To przestań! Twoja koszula jest sucha, możesz wracać do domu
- Mam sobie pójść? Tego chcesz?
- Tak, właśnie tego chce!
Stałem przez chwilę patrząc na dziewczynę, ale doszedłem do wniosku że to wszystko nie ma sensu. Ubrałem koszulę i wyszedłem z mieszkania. Zostawiłem ją samą. Może jak ochłonie to się odezwie...może...


***

I znowu to zrobiłam. Zamiast mu podziękować za to że jest przy mnie, to nawrzeszczałam na niego i wyrzuciłam z domu.  Ja nie panuje nad sobą. Najpierw robię, potem myślę i teraz widać tego skutki. Stałam patrząc na drzwi wejściowe z taką głupią nadzieję że Marco zaraz wejdzie pocałuje mnie, przytuli, wybaczy i zostanie. Moja naiwność czasami mnie przeraża. Gdy dotarło do mnie jak długo już stoję w tym samym miejscu, postanowiłam wyjść. Udałam się do pobliskiego parku i usiadłam na starym betonowym murku. Rozmyślając, a raczej użalając się nad sobą, nie spostrzegłam że ktoś się przysiadł.
- Też tutaj przychodzę jak chcę coś przemyśleć
- Sorry, a my się znamy ?
- Nie- uśmiechnął się- Cody
- Majka
- Cos cię męczy, prawda?
- Tak, skąd wiesz
- Nie wiem, domyślam się. Może chcesz o tym pogadać?
- Dzięki, ale nie. Wolę to tłamsić w sobie. A ty co tutaj robisz?
- Tak jak mówiłem, przychodzę tu aby przemyśleć różne sprawy
- O czym teraz myślisz?
- O tym jakie życie jest do dupy
- Też tak myślę- odparłam uśmiechając się do chłopaka. Nie wiem czemu ale poczułam w nim bratnią duszę
- Przestańmy się już użalać. Powiedz mi coś o sobie
- A co chciałbyś wiedzieć?
- Sam nie wiem, może czym się zajmujesz, jaka jest twoja pasja...cokolwiek
- Aktualnie nie zajmuję się niczym, moją pasją jest taniec i moze trochę piłka nożna, a poza tym nie wyróżniam się niczym ciekawym, a ty?
- Jak widać moim życiem jest deska i to się liczy no i piłka nozna jak na faceta przystało, i też nie wyróżniam się niczym innym . Jeździłaś kiedyś?
- Żartujesz? Nigdy, prędzej bym się zabiła niż nauczyła jeździć na tym czymś
- Chodź nauczę cie
- Nie ma mowy!
- Oj no weź, to nie jest trudne, będę cię trzymał, obiecuję- powiedział i podał mi rękę. Po chwili zgodziłam się. Sama nie wiem czemu. Udaliśmy się na pobliski parking gdzie było sporo wolnego miejsca. 
- Więc zaczynajmy
- Przemyslałam to i uważam że to nie jest najlepszy pomysł
- Nie wymigasz mi się teraz. Nie ma mowy. Stawaj na deskę
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Stawaj i to już!
- Dobrze panie instruktorze- odparłam i wybuchłam śmiechem          


 ***

Ależ ja jestem niedobra... już się wydawało że Marco i Maja będą razem...
a tu proszę...nowa postać...dla głównej bohaterki stanie się bratnią duszą...
ale czy tylko? może to własnie on pomoże Majce skończyć z nałogiem? na pewno namiesza w uczuciach młodej dziewczyny...
pytanie jak Marco zareaguje na "konkurencję"? jak dużo będzie w stanie
zrobić by zatrzymać Majkę przy sobie? czy przeszłość da o sobie ponownie znać ?
zachęcam do śledzenia dalszych losów bohaterów :))

  ps: jeśli już jesteś zostaw jakikolwiek komentarz, to na prawdę dużo
dla mnie znaczy ;) DZIĘKUJĘ <33


Cody